Ludzie, którzy podchodzą do świata optymistycznie, którzy wierzą, że za okazaną dobroć spotka ich także coś dobrego, czesto bywają nazywani wariatami.
No, powiedzcie sami, jak to? Jak Polak mógłby nie dbać o własne cztery litery, a przeciwnie, wyciągnąć do kogoś rękę.
Ja, jak mi się wydaje, stoję gdzieś po środku.
Tak naprawdę nie mam do ludzi cierpliwości, ale nie potrafię być żołędnym dupkiem. Po prostu takie zachowanie jak, dla przykładku, uprzykrzanie komuś życia w celu poprawienia sobie humoru, jest dla mnie obce.
Fakt, mogę kogoś irytować dla śmiechu czy zabawy, lecz musi być to wtedy osoba znajoma. Ewentualnie będzie to rodzaj mechanizmu obronnego. Cóż, powiedzmy sobie szczerze, jak była najskuteczniejsza obrona w czasach liceum :) ? Ośmieszyć kogoś. No i trudno to potem wyrugować. Oj trudno.
Do czego to ja jednak dzisiaj zmierzam?
Otóż tak do końca sam nie wiem, gdyż czuję jeszcze działanie środków przeciwgorączkowych ;). Miałem wczoraj straszną noc, z bólem głowy, temperaturą i telepaniem z zimna pod kołdrą i trzema kocami. Za to z zimnym okładem na czole. Taki mały, prywatny armagjedon.
Przemyślenia zaś nasłał na mnie całkiem ciekawy film, Our Idiot Brother.
http://www.imdb.com/title/tt1637706/
http://www.filmweb.pl/film/Our+Idiot+Brother-2011-571888
Nie nazwę go wiekopomnym dziełem, nie nazwę też głupią komedyjką. Jest to taki odrobinę niezręczny dramacik obyczajowy z akcentem komicznym. Sam w sobie nie powala, lecz i nie odrzuca. Nie poleciłbym do obejrzenia w kinie, w sam raz jednak na długi, jesienny wieczór, szczególnie w gronie rodzinnym (choć raczej starszej rodziny, bez zbytniej dziatwy).
Bez podawania zbytnich spoilerów spytam, czy jest w naszym (Twoim konkretnie, Czytelniku/Czytelniczko) miejsce na spontaniczność, otwartość i ufność?
No, wiecie... uśmiechnięcie się, bo tak. Kochanie bliźniego, gdyż czemu nie? Przystanięcie, ponieważ pachną kwiaty. Zjedzenie czegoś dobrego, ponieważ to lubicie. Po prostu bycie sobą.
Bo jeżeli nie to co, do cholery, Wam zajmuje w życiu tyle czasu, że brakuje go na te czynności :) ?
M.
poniedziałek, 14 listopada 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Spontaniczność, otwartość , ufność - niestety, mam tego w nadmiarze i nie raz w kontaktach z innymi przekonałam się, że to cechy owszem, potrzebne, jednak należy nimi bardzo umiejętnie sterować, czego cały czas się uczę. Od razu przychodzi mi na myśl powiedzenie, że kto ma miękkie serce, powinien mieć twardą dupę. Moja też miękka i nie raz dotkliwie się potukła. Mimo wszystko jak dtąd nie potrafiłam w sobie wyhodować zimnej suki. Tak na prawdę wcale nie chcę, jednak jestem przekonana, że są sytuacje życiowe, w których pewne takie elementy bardzo by się przydały.
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę.
Bycie sobą? To się nie opłaca..Szczególnie jeśli to kim jesteś odbiega od szeroko pojętych norm społecznych. Co tym przez to osiągam (jeśli probuję)? Tylko tyle, że większość uważa iż mam coś nie tak z głową...więc/ zatem...Dla siebie jestem sobą, dla reszty tym kim chcą, żebym była. Taka tempa reakcja mająca na celu nawiązanie kontaktu z kimkolwiek. A to czasem potrzebne nawet mi. Tak w skrócie..
OdpowiedzUsuń