Dziś poniedziałek, znaczy że znowu się 'autokreowałem' (jak by pewna bliska mi osoba określiła) w kinie. Osoby nie w temacie odsyłam do:
http://para-kultura.blogspot.com/2011/10/paradoks-kin-studyjnych.html
Całą resztę (oraz tych i te, którym sie nie chciało liknąć), przepraszam z góry, za długość (a w zasadzie krótkość), wpisu. Jakoś tak zmęczonym trochę, a i refleksje po dzisiejszym filmie dość głębokie. No i nie nastawione na uzewnętrznianie się.
Tak, proszę państwa, naprawdę nie jestem ekstrawertykiem, to jeno taka zasłona dymna.
Wracając jednak do sedna. Zapaśnik.
http://www.filmweb.pl/film/Zapa%C5%9Bnik-2008-461946
http://www.imdb.com/title/tt1125849/
Film, bez mała, genialny. Bałem się tandetnej podróby, czy tam raczej parafrazy, Rocky'ego. A tu niespodzianka i to jaka!
Na w pół emerytowany zapaśnik, niegdyś wielka sława, dziś, po zawale, wrak cżłowieka. Postać z jednej strony niesamowicie pozytywna, otwarta dla ludzi i uśmiechnięta. Z drugiej zaś odrażający obraz staczającego się człowieka, wraka. Cień samego siebie, krzywdzący tych, którzy są mu bliscy.
Cóż, w końcu główną rolę zagrał Mickey Rourke :).
Film poraża naturalizmem. Wiecie, tak jak z lekcji języka polskiego. Wygląda niesamowicie realistycznie. Tak codziennie, szaro do bólu.
Gdzie mu tam do kolywoodzkiego rozmachu. Tylko czasem, podczas walk na ringu. Bądź przy scenach tańczących na rurze stripteaserek.
I to tyle. Poza tym zdjęcia są, same w sobie, "brudne". Tak samo dźwięk. Taki... zniechęcający, a jednocześnie grający lekko na duszy. Nie powiedizałbym, że nachalnie. Ot, tak na granicy.
Słowem, kapitalna realizacja. Zaś jak sama fabuła?
Poznajcie człowieka, który swoje życie poświęcił fanom. Każdą jego chwilę, każdą wolną godzinę, nie potrafiąc zrezygnować z ringu. Nawet za cenę zdrowia.
Nie potrafiąc odnaleźć się w relacjach z córką.
Podrywając stripteaserkę.
Wychodząc ponownie na ring.
Spodobał mi się w tym filmie także uniwersalizm.
W końcu opowiadał też o pasji, która wypala i niszczy.
Co ja bym mógł poświęcić, dla największego z marzeń?
Ech, niestety najistotniejszych przemyśleń zamieścić tu nie mogę, ze względu na 'spoilery'. Cóż, niemniej zachęcam do obejrzenia.
Kapitalne kino.
Namaarie,
M.
wtorek, 8 listopada 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oczywiście;)
OdpowiedzUsuń