Plaga każdego, prawda? Przyznaję się jako pierwszy, że sam tak mam. Bardzo, bardzo często. Pojawia się tutaj jednak jedno małe 'ale'. Takie małe, malutkie, dzięki któremu mam odwagę pierwszy podnieść kamień i rzucić w swoich czytelników.
Cały problem ze 'zmienianiem się od jutra' polega na tym, że narzucamy sobie jakieś chorobliwe wymagania, których ni jak nie da się spełnić w krótkim czasie.
Chociażby studenckie: 'od jutra się uczę i nie piję'. Powiedzmy sobie szczerze. Tego drugiego nikt nie dotrzyma. Bo i po co? W końcu to żart. A z pierwszym? To też bywa różnie. Ja uczyłem się chodząc na zajęcia i robiąc notatki. Później ich nawet nie czytałem. Zbytnio. Raczej przeglądałem, bawiąc się tryzmanym w ręce długopisem, czy ołówkiem. Dlaczego? Jestem kinestetykiem. Takim z obsesyjno-kompulsywnymi zachowaniami. W dodatku słuchowcem. Nie muszę widzieć osoby mówiącej, wystarczy, ze wiem gdzie jest. Wzrokowiec? Cóż, płeć męska daje mi niezłą pamieć wzrokową, lecz dotyczy ona raczej orientacji w terenie. Nie muszę się patrzyć na wykresy, badź tablicę. Czy też raczej nie musiałem, hehe. Pozdrawiam studentów i ich kolokwia ;).
Cóż, przyznam, że umiejętność synergicznego korzystanai z własnych plusów działa kapitalnie. Chyba, że trzeba się nauczyć czegoś na pamięć. Tzw. 'wkuwanie'. Daty, nazwiska. Tragedia. Po prostu tragedia.
Co to ma wspólnego z uczeniem się i zmianami? Już wyłuszczam. Otóż ja chronicznie 'miałem uczyć się od jutra'. Mając miesiąc na nauczenie się czegoś, spędzałem nad tym raptem kilka ostatnich dni. Zazwyczaj z niezłym rezultatem. Poza przedmiotami pamięciowymi, rzecz jasna.
Samo 'zmienianie się od jutra' zawsze jednak postrzegałem inaczej. Falami. Krokami, Etapami. Rośnie oponka? No to próbujemy.
Najpierw mniej jeść. Żadna tam dieta, czy coś. Po prostu trzeba odzwyczajać się od 'babcinych porcji'. A powiem Wam, że jako iż zdarza mi się babiczkę podejmować na dłużej niż tydzień, to jedyna ucieczka przed dostawaniem jedzenia pod nos to praca, uczelnia, bądź jakiś rower, czy inny spacer. Inaczej nie ma zmiłuj!
No to jemy mniej. Ale i tak trzeba coś pospalać. No to od jutra ćwiczymy. Błąd.
Nie ma siły na ćwiczenia. Więc zaczynamy od podstaw.
Rozruszać się. Przed pracą kilka pompek, kilka przysiadów, ot pierdołki. Przyzwyczajanie organizmu do wysiłku. Wiecie, niewykorzystywane mięśnie powodują uczucie zmęczenia, rozleniwienia. Im bardziej się byczymy, tym trudniej ruszyć powiększające się cztery litery.
Dlatego machnę od czasu do czasu kilka prostych ćwiczeń i czekam na rezlutaty. Za kilka dni można sobie pobiegać po schodach. Poszaleć na rowerze. Stopniowo wprowadzać zmiany.
No i mamy. W zdrowym ciele, zdrowy duch. A zdrowy duch to więcej sił. Synergia :). Można wprowadzać dalsze zmiany. Nic na siłe, nic od jutra. Nie dość, że to śmieszne, to w dodatku nie przynosi absolutnie żadnych efektów (pozytywnych). Często pojawia się za to zniechęcenie, a ono zabija aktywność.
A czymże jest życie, jak nie aktywnością? Robić co tak kto lubi, ale robić, a nie marnować je. Piękniej być nie może.
Dobranoc.
M.
niedziela, 4 grudnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Heheh dobre. Ja tak sobie mówię że od jutra nie jem słodyczy:/ Wiem że nie mogę bo mi szkodzą nie tylko na tuszę ale też mogę po nich wylądować w szpitalu to i tak wpierniczam przynajmniej 2-3 dziennie. I jak tu oduczyć się nawyków które ciągną się od dziecka?
OdpowiedzUsuńMoje najczęstsze "od jutra", to rzucanie palenia(udało się! Ale spontanicznie, przypadkiem i wcale nie "od jutra"),a także odchudzanie (stawiam dzielnie czoło temu wyzwaniu codziennie,haha)
OdpowiedzUsuńO czasu do czasu jak mnie ktoś podkurzy, to jest jeszcze spontaniczny wkurw, że "od jutra koniec..." z czymś tam. Zwykle mi przechodzi, jeśli rzecz dotyczy pierdoł. Jeśli spraw zasadniczych - to koniec jest definitywny - taka jestem :D
Nawyków w zasadzie nie da się oduczyć, natomiast można je względnie łatwo zastąpić innymi. Nie żebym namawiał do wpierniczania 4 kilogramów marchwii dziennie ;).
OdpowiedzUsuńZaś w sprawie końców definitywnych - trwają one tylko do momentu ponownego rozpoczęcia!
Pozdrawiam,
M.
Od jutra się nie zmienię...bo za długo pracowałam na to, żeby być tym kim jestem.I dobrze mi z tym:)Ewentualnie od jutra przestanę o Tobie myśleć...Ciężkie ale do zrealizowania;)Jeśli mam zaczynać coś od "jutra" w swoim życiu;P
OdpowiedzUsuń