Jako że temperatura przyjmuje powoli poziomy zupełnie dla mnie nieakceptowalne, podam dwa (sprawdzone!) sposoby radzenia sobie z upałem. A także, rzecz jasna, ochłody.
Żadną z nich nie jest zimny prysznic lub kąpiel, to by było zbyt banalne ;).
Pierwszy patent to piña colada. Podobno dosłowne tłumaczenie z hiszpańskiego to 'przecedzony ananas' ;). Cóż, trzeba przyznać, że coś w tym jest :).
Wszystko czego nam potrzeba to:
- butelczyna białego rumu (jest delikatniejszy w smaku; lepiej się komponuje);
- mleczko kokosowe (łatwo dostać takie w puszce);
- przeogromny ananas, dwa duże ananasy, albo też pójście na łatwiznę i kupienie soku ananasowego z Tymbarku (bądź innej firmy która sprzedaje taki z miąższem);
- pełno lodu, najlepiej kruszonego.
I co my z tym robimy? Lód kruszymy, dodamy na końcu do drinków. Proporcje są 'bananalne'. Na półtora szklanki rumu musimy mieć dwie szklanki mleczka i dwie szklanki soku ananasowego.
Dla ułatwienia podpowiem, że z przymrużeniem oka na pół litra rumu potrzeba 700-800ml mleczka kokosowego (a więc dwie puszki), no i tyle samo soku.
Wychodzi więc nam naprawdę dużo dobroci za względnie niską cenę (rum 20-24zł, mleczko 10-12zł, sok około 7 zł). W przybliżeniu tak z dwa-trzy razy taniej niż za 'kupną' piña coladę.
W dodatku tracimy wtedy na autentyczności, no chyba że kupujemy dobrą gatunkowo jamajską... no ale kto będzie kupował gotowe drinki X_x ?
Robimy więc tak - sok ananasowy i mleczko kokosowe (wraz z masą!) wrzucamy do blendera (czy tam innego miksera). Następnie miksujemy do znudzenia (dla mnie to _/- minuta).
Dolewamy hojnie rumu, miksujemy ponownie.
Dodajemy lód i idziemy wstawić pranie.
...
Czyli miksujemy przez jakieś dwie sekundy i zaczynamy rozlewać.
Proszę państwa. Piña colada będzie gęsta, słodkawo-rumowo-ananasowa (a więc z kwaskowym posmakiem). Znakomicie ugasi pragnienie i w dodatku przyjemnie zaszumi w głowie.
Co więcej - jest to autentyczny południowo-amerykański przepis. Przez mleka, bez cukru trzcinowego, bez niepotrzebnych dodatków.
Dla mnie to esencja Karaibów. Niestety nie byłem tam jeszcze, więc tak sobie po prostu gdybam ;).
...
Jaki zaś jest drugi patent?
Chłodzenie w dwie minuty! Jeżeli chodzi o puszki z napojami, to sprawdzałem - działa.
Nie mam pojęcia czy zadziała to na tzw. 'flasię', ale w sumie czemu nie ;) ?
Rozpisywać się nie będę, podsyłam bezpośredni link:
http://www.spryciarze.pl/zobacz/jak-szybko-schlodzic-napoje
...
Jako bonus zaś... aż sam się dziwię że na taki portal zajrzałem, aczkolwiek było to przypadkiem :). W sumie nie jestem jakimś wojującym szowinistycznym i antyfeministycznym knurem, ale jakoś tak mnie wysokie obcasy nie kręcą. Ani jako portal, ani jako część obuwia :).
O czym zaś prawię? O gazpacho, hiszpańskiej wersji chłodnika.
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,951954.html
Chłodnego życzę :)
sobota, 3 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz