Mało które kawały są śmieszne, zresztą wolę trochę uśmiechu w dzień powszedni, a nie tylko 'od święta'.
Także, moi państwo, Pirma Aprilis swoją drogą, ale jest piątek i marsz na miasto.
Albo w plener.
Ciepło, miło, wiosna, wino.
Wylezie ze mnie teraz Zgniły Chłopiec w tym oto wierszu J. A. Morsztyna:
Chłopcze, nalej mi wina
A niechaj tu przydzie dziewczyna.
Bacchus się z Wenerą nie wadzi,
Ta mię przy Marynie,
A tamten przy winie
Z jednakim zyskiem posadzi.
Rad się kocham, rad piję,
Aza na jednym z tych utyję,
A tak na przemiany zażyję:
Raz wysuszam garce,
Drugi raz Barbarce
Obłapiam udatną szyję.
Kupiec handluje głupie,
Co na jednym targu ma kupie,
Ja towar rozkładam na dwoje:
Raz przy Joanneczce,
Drugi raz przy beczce
Znajdując uciechy swoje.
Jeśli na jednym stracę,
To z drugiego sobie zapłacę.
Gdy mi wino konew rozsadzi,
To ja wskok do Jewki,
A zaś do konewki,
Gdy się Jewka ze mną powadzi.
Pozwolę sobie zdziebko przerobić pewien cytat: Póki kwitnie róży kwiat, póki młodość płynie w nas ;)
M.
piątek, 1 kwietnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz