Dotąd usłyszałem, w całym swoim życiu wiele utworów, które każdą swoją nutą i każdym słowem wywoływały we mnie tęsknotę za łazęgą. Problem w tym, że większość pochodzi z soundtracku do 'Into the Wild' ;)
Nie oznacza to jednak, że ograniczają się one do tego jednego filmu.
Co to to nie.
'Podróż na wschód' Armii.
' The World Where We Live' Crowded House (koniecznie z Eddie'm Vedder'em, o! nawet link wygrzebałem)
'Pieśń o wędrówce' Ankh, kapitalny utwór -> http://w13.wrzuta.pl/audio/0cgL485gRNi/ankh_0_piesn_o_wedrowce
Ba, nawet i Coma się tutaj znalazła, z bodajże jedynym utworem nie nadętym do rozmiarów niebotycznego ego autora tego blogu/bloga (cholera wie, jak to właściwie odmieniać; czy w ogóle). Mówię tu o 'Pasażerze'.
No i po raz kolejny Eddie Vedder, tym razem standardowo w Pearl Jam i ze szlagierowym, w sumie, 'Given to Fly'.
Każdy z tych utworów jest inny, każdy podchodzi do tej idei, symbolu, czy też jakkolwiek to inaczej nazwać, w inny sposób.
Niemniej, każdy wzbudza we mnie tęsknotę za owymi 'szeroko-otwartymi przestrzeniami'.
Sami powiedzcie, drodzy czytelnicy, cóż jest piękniejszego, nad 'człowieka rycerskiego'? Tfu, no i musiał się napatoczyć Lao Che ze swoim 'Jestem Słowianinem'. Tak, to też wywołuje we mnie tęsknotę za łązęgą.
Nie chce ktoś na wiosnę uciec z Polski z namiotem na Ukrainę :) ? Podobno Krym jest przepiękny o tej porze roku :D.
Shalom,
M.
czwartek, 23 grudnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz