środa, 13 października 2010

Jesienny spleen

Oto cały powód braku postów na blogu.
Niemniej, nie jest to wytłumaczenie. No i nie jest to depresja, lecz, właśnie spleen.
Zaistniało wiele czynników, które do tego doprowadziły.
W kompletnej zaś 'czarnej nędzy' pozostawiły mnie wypowiedzi i decyzje naszych ukochanych debil..., przepraszam, polityków.
Takie... coś... pozbawione honoru i zasad moralnych, co zwie się Jacek Kurski, przeżywając zapewne jakiś kryzys wieku średniego i rozkład resztek szarych komórek, wypowiedziało następujące słowa:

Nie ma w polityce większego biedaka niż poseł krajowy. Publicznie się tego nie powie, ale to jest upokarzający status. To jest upokarzające, żeby poseł zarabiał jedną dziesiątą tego, co prezes banku.
(źródło - http://www.pardon.pl/artykul/12676/kurski_zarobki_polskich_poslow_sa_upokarzajace )

Panowie, panie...
Brak słów. Powiem tylko jedno... człowiek, który wypowiada takie słowa i w nie wierzy, jest dla mnie zwykłym śmieciem, odpadkiem społeczeństwa.
Tak, Jacuś, jesteś bezwartościowym śmieciem.
Pazerny, pozbawiony honoru, opluwający innych melepeta.
Z góry podkreślam, że nie są to pomówienia, lecz prywatne poglądy które mogę w każdej chwili podeprzeć faktami i argumentami.
Szkoda mi jednak czasu na dalsze zajmowanie sobie głowy tym (cytat z PiSu) 'zerem'.

Sprawa druga.
O ile się orientuję, od jakiegoś czasu (1 października, bodajże), nie powinno się sprzedawać herbaty, kawy, alkoholu (nawet denaturatu do celów nie-konsumpcyjnych), papierosów, tabaki... hmmm... czekolady?
O czym ja, do cholery, mówię?
Otóż za nielegalne uznano sprzedawanie czegokolwiek, co można określić jako:
substancję pochodzenia naturalnego lub syntetycznego w każdym stanie fizycznym lub produkt, roślinę, grzyba lub ich część, zawierających taką substancję, używane zamiast środka odurzającego lub substancji psychotropowej lub w takich samych celach jak środek odurzający lub substancja psychotropowa, których wytwarzanie i wprowadzanie do obrotu nie jest regulowane na podstawie przepisów odrębnych
Abstrahując od tego, że pewnie jakieś 95% to straszny (i w dodatku drogi) syf, powyższa uchwała (czy też ustawa, dla mnie to żadna różnica) jest rodem z ZSRR.
Według niej, jeżeli coś nie jest uregulowane w 'przepisach odrębnych' (a, de facto, nie jest, gdyż wątpię, by istniały np. przepisy regulujące handel czekoladą gorzką Z CHILLI), można zanegować i zabronić sprzedaży dowolnego produktu organicznego.
Teraz tak... wyobraźcie sobie, że nie jesteście bogaczami z lobbystami dyszącymi Wam uroczo w kark (tak, bardzo nieprzyjemna pozycja, cóż...)...
Chcecie natomiast wprowadzić na rynek fairtrade'ową czekoladę. Albo herbatę.
Oba te produkty są znane z oddziaływania na człowieka, ba, technicznie rzecz biorąc herbata jest substancją potencjalnie narkotyczną.
Biorąc pod uwagę, że nasza 'kochana' Unia Europejska wydała specjalny dekret sprawiający, iż wszystkie marchewki (puff! jak za dotknięciem czarodziejskiego pióra!) zamieniły się z warzyw w owoce (sic!), zaczynam się obawiać, jak daleko pójdziemy w stronę lewactwa.
Przecież zakazanie dopalaczy jako takie, nie mówiąc o wszystkich potencjalnych bonusach dla malwersantów i łapowników związanych z ową ustawą, to potencjalny zamach na dowolne, LEGALNIE działające przedsięwzięcie w Polsce.
FAKT! Dopalacze to syf, ale kawa, papierosy i alkohol wcale nie są lepsze.
Albo pozwalamy ludziom brać co chcą i ładować sobie herę w oko, albo zabraniamy wszystkiego i prowadzimy owce na rzeź... tfu, strzyżenie (podatki).
Nie ma środka, proszę państwa.
Niemalże wszystko jest dla ludzi, o ile się do tego podejdzie w sposób umiarkowany.
Palisz? Dostajesz raka? Nie mój problem, Twoje płuca, nie moja, nie płacz u lekarza, lecz się za swoje.
Pijesz? Jedziesz po pijaku? Masz wypadek? Dożywocie robót publicznych.
TO jest, proszę państwa, wolność.
Wolność do robienia tego, co tylko chcesz, o ile nie krzywdzisz przy tym innych.
Zaś jak skrzywdzisz... to masz prze******.
Niestety, z tą bandą oszustów, padalców i złodziei, nie uda nam się dojść do tego modelu.
A szkoda.

Aby zaś nie zatruwać Wam powrotu do bloga, zamieszczam link do najwspanialszego skeczu świata.
Nie, to nie Monty Python.
O to Mann i Materna wraz ze znajomymi z K.O.C.a, w bardzo... jesienno-impresjo skeczu poetyckim ;). Ostrzegam, jest długi, ale wspaniały.



Dobranocnywieczór,

M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz