Sen odpędzają myśli ciche motyle
wytrwałe i szare, jakieś takie liche
ujęte w tej swojej nieustannej gonitwie
raz bliżej, raz dalej, w nocnych skrzydeł bitwie.
Wybiegam myślami ku tym wspomnieniom
blednącym, niknącym niegdysiejszych marzeń spełnieniom
przez strach czasu, odległości, obojętności zatarte
złym losem, złą wolą, w sercu raną zadarte.
I trwa tak chwila, zła godzina, farsa
nim zbiorę swą duszę, z powrotem, do światła
gdy ćmy owe do płomienia zbiegną się w końcu
rozbłysną barwami, czy też cichą muzyką
strach odegnawszy, otulą mnie sobą.
Tak zawieszony w czasie między tym co teraz
aA tym co kiedyś, też tym co nadejdzie
raz jeszcze kocham świat, siebie...
i Ciebie; nawet gdy tę noc, jedynie,
w świetle gwiazd spędzić trzeba będzie.
środa, 27 lipca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz