Wróciło mi się wcześniej, niż sądziłem. Niestety.
Kapitalna pogoda, tym razem udało się wyciągnąć znajomych, niestety, skapitulowałem i wróciłem wraz z nimi, zamiast spędzić jeszcze jeden lub dwa dni w Górach Izerskich.
Dosłownie zmasakrowałem sobie kawałek ciała między stopą, a piętą achillesa...
W sumie mój błąd, ponieważ już w Karkonoszach byłem w 'nie-za-bardzo' rozchodzonych butach. No i dzień odpoczynku i znowu. Heh.
Załatwiłem się na następne kilka dni ;).
Właśnie miałem przerwę w pisaniu na pościeranie krwii z podłogi : >.
No a jak tam było w górach? Kapitalnie. Pogoda piękna, widoki wspaniałe, chociaż mało Czeszek.
Zaś koło Chatki Górzystów (twardo starając się nie skarżyć na rany) wyglądało tak:
Czyli niebieskie niebo, słońce, zieleń, wspaniałe powietrze (nawet z wiatrem), piwo w rozsądnej cenie (i ilościach), generalnie takie... Serenity.
http://xaeropl.wrzuta.pl/audio/75t72zN6EsF/ballad_of_serenity
Kapitalnych wakacji.
M.
niedziela, 17 lipca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz