Proszę państwa, dwoje obserwatorów jawnych, komentarz przy jednym z wpisów oraz anonimowa osoba, która, być może, będzie czytała ten blog.
Powoli robię się sławny ;).
No nic, żarty żartami, a pora coś naskrobać.
Pomysł, dość przypadkowo i raczej nieświadomie, nasunęła mi pewna znajoma osoba, której to nie omieszkam właśnie pozdrowić... ot taki przywilej "autora" ;).
Bonsoir, Mademoiselle.
Prywatę więc zakańczając, uspokoję pisać będę nie o celebrytach (że też mi takie brzydkie słowa przez, eee, palce przechodzą ;) ), lecz o ciałach niebieskich, towarzyszących nam w nocy, świecących na bezchmurnym niebie.
No cóż, przynajmniej tak być powinno.
Niestety już dawno nie miałem okazji widzieć nad sobą rozgwieżdżonego, srebrzystego nocnego nieba.
W miastach, obojętnie czy małych, czy też dużych, jest... sami wiecie jak.
Pomarańczowy poblask na szarym niebie ma czasem swój urok.
Pasuje, gdy miasto nie śpi, a człowiek idzie jego ulicami, wsłuchując się w puls zabawy.
Czasem bywa zdrowy, czasem chory.
Raz mnie wciąga, raz drażni.
Nigdy jednak nie jest naturalny.
Nigdy nie zastąpi mi gwiazd.
Parę razy zdarzało mi się sypiać pod gołym niebem.
Niesamowite przeżycie, szczególnie dookoła jest cisza, spokój, w koronach pobliskich drzew szumi wiatr...
A ja jestem sam na sam z czymś nieogarnionym. Niektórych z tych gwiazd być może już nawet nie ma. Ich światło podróżuje przecież, no, z teoretycznie maksymalną możliwą prędkością, lecz i tak odległości te są ogromne.
W dodatku każdy z takich punkcików to inny 'układ słoneczny'.
W naszym planet mamy...hmmm... no to kwestia technicznie rzecz biorąc sporna ;).
Powiedzmy, że osiem.
Ogrom, dla mnie nieprzeliczony i nie dający się opisać.
Ledwo daję sobie radę ze zrozumieniem Ziemi, a cóż dopiero mam myśleć o Kosmosie?
Nie myślę więc, lecz czuję. Taka jest więc moja reakcja... prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, dlaczego świat (i wszechświat) działa tak, jak działa (zresztą nawet z tym ostatnim mamy kłopoty ;) ).
Nie przeszkodzi mi to jednak zachwycać się jego pięknem.
A zakończę wierszem wierszem Williama Blake'a, gdyż czemuż by nie ;) ? Tytuły nie podam i to z premedytacją, wynika on jednak bardzo jasno z samego utworu :).
Thou fair-hair'd angel of the evening,
Now, whilst the sun rests on the mountains, light
Thy bright torch of love; thy radiant crown
Put on, and smile upon our evening bed!
Smile on our loves, and while thou drawest the
Blue curtains of the sky, scatter thy silver dew
On every flower that shuts its sweet eyes
In timely sleep. Let thy west wind sleep on
The lake; speak silence with thy glimmering eyes,
And wash the dusk with silver. Soon, full soon,
Dost thou withdraw; then the wolf rages wide,
And then the lion glares through the dun forest:
The fleeces of our flocks are cover'd with
Thy sacred dew: protect them with thine influence!
piątek, 4 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz