sobota, 1 maja 2010

Meditatio

Z łaciny jest to zagłębienie się w myślach, bądź głębokie rozważanie czegoś. Istnieje wiele jej (medytacji) odmian, bardzo często diametralnie od siebie różnych, niekompatybilnych nawet w założeniach. Niemniej od niepamiętnych czasów znajdują się ludzie, którzy kultywują różne jej formy. Zdarza się, iż korzysta z nich nawet teoretycznie przeciwieństwo mistycyzmu, a więc nauka (choć głównie w różnych formach psychoterapii, więc...).

Dla mnie medytacja dzieli się przede wszystkim na dwie podstawowe kategorie:
- na tę, która działa (na mnie, bądź kogoś innego)
- oraz na tę, która jest popularna, stosowana według wzorca, odciętą od indywidualnych potrzeb

Medytacja obejmuje w sobie zarówno katolicki różaniec, ekstatyczne tańce (derwisze, Voudou, qigong, itp), mantry, skupienie, powtarzalne myśli, czynności, ruchy, wprowadzanie się w trans; odmiany medytacji są niemalże niezliczone, szczególnie, iż bardzo często są one łączone bądź przystosowywane do indywidualnych potrzeb.

Słyszałem kilka razy, że stosowanie medytacji to jakieś new-age'owe sztuczki, czy wręcz 'szatanizm'. Cóż, moją odpowiedzią jest nieodmiennie pełen politowania uśmiech.

Oczywistym jest, iż medytacja nie jest dla każdego. Po pierwsze, wymaga ona pewnej wrażliwości wewnętrznej. Po drugie, wymaga ona często stawienia czoła temu, co siedzi w nas, a o czym nie zawsze chcemy się dowiedzieć (nie jest to jedynie oczyszczenie myśli, a często takie oczyszczenie pozwala odkryć coś, co siedzi w nas głębiej). Po trzecie zaś, nie ma żadnej gwarancji, że dana forma medytacji zadziała na daną osobę.

Spójrzmy chociażby na trekking, czy wspinaczkę. Są to czynności na pewien sposób powtarzalne. O ile w pierwszym przypadku wykonujemy ruchy mogąc jednocześnie skupić się na kontemplacji tego co nas otacza, bądź zatopić się w myślach, to drugi teoretycznie wymaga ogromnego skupienia i przeanalizowania zmieniającej się co kilka sekund sytuacji. Niemniej czyż nie jest to właśnie ideą niektórych z medytacyjnych technik?

Głównym sensem medytacji jest (przynajmniej dla mnie) zwiększenie świadomości siebie, lub świata. Nie oznacza to jednak, że musimy siedzieć nieruchomo w pozycji lotosu przez pół dnia, aby osiągnąć oświecenie (czy podobny efekt).

Każdy mistyk powie wam, że to przychodzi z czasem. A więc dla mnie wystarczy, że staram się być świadomy swoich czynów, dokonań i myśli.

To jest właśnie tym, co odróżnia mnie od zwierzęcia. Świadomość, analiza siebie o otoczenia, poszukiwanie czegoś, co wykracza poza zwykłe zmysłowe postrzeganie.

Nie mówię, że jest to droga, którą powinien iść każdy (bądź każda) z nas, lecz naprawdę polecam przeanalizować przy czym dobrze nam się myśli bądź wycisza i dobrać do tego odpowiedni sposób medytacji.

Nie gwarantuję sukcesów, lecz czy nie lepiej jest spróbować, niż żyć w otoczeniu jedynie trzech wymiarów oraz tego, co namacalne ;) ?

Jak napisał niegdyś o. Jacek Bolewski:

(...)Medytacja daje wyzwolenie, bo otwiera na prawdę. Jednak nie jest to ucieczka od rzeczywistości, przeciwnie: jej sens zmierza do pełnego przyjęcia tego, co nas otacza. Medytacja dąży do przemienienia człowieka, do tego, by zobaczył i usunął przeszkody tkwiące w jego wnętrzu, a wynikające z egocentryzmu, tworzenia własnego świata trosk i marzeń.
Medytacja stała się modna, ale ma ona różne dodatki: relaksacyjna, wyciszająca… Wiąże się z tym wiele nieporozumień, przed którymi ostrzegali już dawni mistrzowie medytacji. Medytacja nie jest wartością samą w sobie, ale ma pomóc w odkryciu ...
(no właśnie, czego? - parakultura)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz