niedziela, 17 października 2010

O sztuce dla sztuki

Witam i zaznaczam, iż motywem przewodnim ma być jedynie zarysowanie moich poglądów na pewien temat, nie zaś dokładna rozprawka, czy też esej.

Z dość wyświechtanego tytułu można wywnioskować, że, z właściwym sobie brakiem subtelności, będę filozofował na temat tego czym jest, bądź czym nie jest sztuka.

Jako przykład, 'na tapetę', rzućmy sobie muzykę, a także następujących wykonawców: Feel, Dead Can Dance i .... Dodę.
Tragiczne zestawienie, nieprawdaż?
Mamy tutaj zespół z tragiczną muzyką i tragicznymi tekstami, uderzający w gusta mas i generalnie 'jest już ciemno, wszystko jedno'. Graaaargh, uszy mi krwawią gdy przypomina mi się to wycie gwałconego skowronka.
Przeskoczmy kawałek. Mamy Dodę.
Moim zdaniem, tragicznie tandetna, brzydka i z okropnymi, 'serdelkowatymi' paluchami. Dałoby się to przeżyć, gdyby nie próbowała wszystkim wmówić, że jest seksowna.
Zresztą nieważne, promować się może jak chce. Niestety muzykę ma wyrobniczą i przeciętną (choć dobrą technicznie), zaś głos marnuje na kretyńskie teksty. Cóż, pecunia non olet, jak zapewne myślała Maria Peszek wstając rano na kacu i pisząc co głupsze rymowanki, 'byleby z takim tekstem, co by je w radiu puszczali'.
Powiedzmy sobie wprost: Doda jest w stanie być artystką, lecz tylko jako odtwórczyni sztuki. Poza pomysłem na tandetny image, nie jest w stanie zostać Twórcą.

Nie jest trudno tworzyć sztukę. Wystarczy jakaś wizja, przekaz, ładunek emocjonalny i umiejętności na poziomie chociaż rzemieślniczym. Ba! Nawet amator jest w stanie tak dobrać warsztat, by przekazać swe myśli, bądź uczucia, w sposób... hmmm.... który nie rani zmysłu piękna osób o wrażliwości o poziom wyższej, od tej prezentowanej przez homary.

Czym więc jest Sztuka? Czymś rzadkim.
Nie każdy artysta jest twórcą, a jeszcze rzadziej bywa Twórcą.
Kimś, kto dysponuje przeogromnym i przebogatym warsztatem, wizją i wrażliwością.
Taka osoba może budować dzieła monumentalne, czy będzie to Sagrada Família Gaudi'ego, symfonie Beethovena, przełomowe malarstwo Dali'ego....
Czy też chociażby 'rytm serca' Marley'a.
Kopia Gaudi'ego będzie tylko kopią. Dali zaryzykował i eksperymentował, lecz był w stanie w prostej formie zmieścić genialną kreskę i ekspresję.
Natomiast w muzyce... genialny pianista może odtworzyć Beethovena, bądź 'ukazać go w subiektywny sposób'. Heh, a nie można by samemu stworzyć w takim wypadku jakiejś symfonii, zamiast udawać, że taka aranżacja jest odkrywcza?
Jazzmani podeszli do takich tematów 'po ludzku'. Nie ważne było, kto wymyślił dany motyw przewodni, wszystko było improwizacją, współzawodnictwem.... i pracą zespołową.
Na początku polegało to na: 'jak on to, cholera, zagrał?'
To była ich sztuka. 'What a wonderful world' Armstronga jest piękny, prosty i chwyta za serce. Trudno jest to podrobić, ponieważ to iskra geniuszu.
Podobnie teraz, gdy zespoły typu Habbakuk podchodzą do tematu reggae...
Cóż, dzieje się z nimi (i to od dawna), to samo, co z hip-hope.
Kiedyś to było coś nowego, przełomowego, z przesłaniem i pasją.
Teraz są to powtarzalne rytmy, zubażanie znaczenia i symboliki, brak synergii między przesłaniem utworów, a życiem i zachowaniem 'artystów'.

Naprawdę trudno jest tworzyć coś przełomowego, niestety od zawsze, naprawdę od zawsze, przełomowe idee ulegały degradacji.
Każda jedna forma ekspresji, rzecz jasna mówimy o tych, które uzyskały popularność, de-ewoluowała wraz z czasem.
Spójrzcie na to, co tancerzom robi syf pokroju 'You Can Dance'.
Popularyzowane jest puste show, w którym nie ma miejsca na przekaz.
Czy myślicie, że spośród wszystkich ludzi, którzy oglądają tańczące osoby, chociaż 10% analizuje emocje, które ów taniec w nich wzbudza?
Jest to kolorowa, odmóżdżająca papka, która krzywdzi każdego, kto chce być prawdziwym artystą.
Aby brać udział w sztuce, trzeba ją samemu tworzyć, interpretować, bądź ukazywać w nowatorski sposób. Kolejny z powodów, dlaczego po Idolu ludzie nie są w stanie się wybić. Oduczono ich myśleć, oduczono tworzyć.
Nauczono zaś lansować się i odtwarzać.

Na koniec mała myśl...
Czy rozwiązaniem nie była by więc 'sztuka dla sztuki'?
Jedyna czysta i nieskalana komercją jej forma?

Odpowiem w następujący sposób: sztuka tworzona tylko i wyłącznie dla innych artystów pozostaje zwykłą sztuką... bądź jest zbyt hermetyczna i eklektyczna, by przebić się jako nowatorska ('artystę docenia się dopiero po śmierci').

W dodatku wielu takich 'awangardzistów', tworzy de facto papkę dla 'ahtystów', rozsiewających 'ochy i achy; na temat tzw. 'sztuki nowoczesnej'.

Ja (proszę zwrócić uwagę na niezwykle silny egocentryczny wydźwięk), pragnę tutaj równowagi...
Sztuka przez duże 'Sz' powinna być dostępna dla szarego zjadacza chleba, by przekazać mu podstawowe znaczenie... i na tyle subtelna, by osoby wrażliwsze mogły ją badać i odkrywać na nowo.
Tylko tyle, aż tyle.

Czy więc zaliczam 'Dead Can Dance' do Sztuki?
Oczywiście. Nie każdemu podoba się cała ich twórczość, lecz, podobnie jak z whisky, każdy w końcu znajdzie coś dla siebie, coś, co dotknie jego lub jej duszę.

Bez tego wszak jesteśmy tylko powoli umierającym mięsem, udających, że nasze istnienie ma jakąś wartość...

Tym optymistycznym akcentem kończę...
... i pozdrawiam ;)

M.

4 komentarze:

  1. Uhh... ciężki ten Twój dzisiejszy wpis, aczkolwiek nie zamierzam wnikać w pewne sprawy i wypowiedź, postaram się, żeby była krótka,zwięzła i na temat...
    Na 'dzień dobry'oburzę się za zdanie na temat Marii Peszek :) Dla mnie jest artystką oryginalną, myślę, że nie myślacą w kryteriach pecunia non olet, wszak nie wiadomo o czym osoba myśli, kiedy tworzy i się jej na dodatek nie zna :)
    Poza tym, uważam, że jeśli ktoś nie lubi danego gatunku/ danego artysty, to nie znaczy, że ta osoba nie tworzy nic ciekawego. Jak wiadomo: o gustach się nie dyskutuje... I,jak dodał p. Jerzy Stuhr:
    śpiewać każdy może,
    trochę lepiej
    lub trochę gorzej...

    Co do L'art pour l'art, ja się z tym nie zgadzam :) Uważam, że sztuka powinna przekazywać jakieś myśli, emocje, nieść jakiś przekaz i nasza w tym głowa jak go zinterpretujemy. Myślę, że gdyby artyści malując obrazy, tworząc muzykę etc. wychodzili właśnie z takiego założenia L'art pour l'art,to nie byliby właśnie tymi, kim się stali i niegdy byśmy o nich nie usłyszeli, bo wszak dzięki nam- ludziom, świat się o nic dowiedział...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tajemnica poliszynela - Maria Peszek jest autorką tekstów Dody. Co do jej twórczości własnej zaś, to generalnie podchodzę pozytywniej. Niemniej to, co zrobiła na zamówienie, jest, hmmm, haniebne ;).

    Jerzy Stuhr zaś zastosował groteskową parodię, nie nazwałbym jego ówczesnego występu pochwałą amatorskiego śpiewu, oj nie ;).

    I mały cytat z samego siebie, tak na koniec...
    'Sztuka przez duże 'Sz' powinna być dostępna dla szarego zjadacza chleba, by przekazać mu podstawowe znaczenie... i na tyle subtelna, by osoby wrażliwsze mogły ją badać i odkrywać na nowo.'
    Być może nieporozumienie wynika z tego, że powinienem był napisać raczej o tworzeniu 'sztuki dla artystów'? Zamiast dla 'ludzi', rzecz jasna ;).

    Ach! To moje naginanie znaczeń i symboliczność wypowiedzi ;).

    Al-Salam alejkum,

    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. no dobrze, Maria Peszek jest autorką tekstów Dody, ale skoro już o tym piszesz, to powinieneś zaznaczyć, że nie wszystkich. bo teraz ludzie będą myśleli, że " hej nie daj się" to też zasługa Marii, a jest ona autorką wyłącznie tekstów znajdujących się na jej nowym krążku. czytałeś je? może są dobre. nie uważam, że to zbrodnia przeciwko kulturze sprzedać dodzie dobry tekst, raczej przeciwnie ;) doda raczej prędko nie przestanie śpiewać, niestety, może Peszek chciała w jakiś sposób osłodzić ludziom to jej wycie?;) albo to był z jej strony taki artystyczny happening :D typu Doda nawet nie wie, że śpiewa w końcu jakiś tekst na poziomie ;d ( przyznam się, że tak naprawdę nie wiem, jaki poziom te teksty reprezentują, bo nie interesuję się na tyle twórczością Dody, ale skoro napisała je Peszek, to nie zakładam z góry, że są złe). Doda pewnie nawet sobie nie przetłumaczyła tych tekstów na polski, zresztą sprawia wrażenie jakby jej to było obojętne co tam śpiewa, nie z tego powodu w końcu jest popularna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, nie, nie, faktycznie, mea culpa. Teksty autorstwa Dody są po prostu kretyńskie, zaś te które napisały dla niej osoby, co by tu nie mówić, na dużo wyższym poziomie, są po prostu chałturą.
    Zresztą żaden wstyd, nawet wielcy poeci chałturzyli. Nie atakowałem więc w żaden sposób Marii Peszek, lecz pokazywałem, że ktoś pokroju Dody nie jest w stanie stworzyć czegoś ambitnego na własną rękę.
    Nawet zaś mając dostęp do dobrych tekściarzy, tak czy siak wybiera komercyjne g****.

    OdpowiedzUsuń