niedziela, 1 maja 2011

Majówka i wcześniejsze

Cóż, moje przemyślenia na temat Wielkanocy jako takiej poszły w bardziej kontemplacyjną stronę. Wydarzyło się coś, co odciągnęło moje myśli od typowego przebiegu tego okresu.
Jedni idą po święconkę, gdyż taka jest tradycja.
Obojętnie czy są wierzący, czy też nie. Czasem są innowiercami, a także to czynią.
Hmmm... tradycja. Cóż, pozwolę sobie nie skomentować dalej :).
Kto mnie zna i tak wie, co myślę o ślepym podąrzaniu za czymkolwiek, z frazesem o tradycji na czele.
Kto mnie zaś nie zna, może się łatwo domyślić.

Tymczasem zaś, aby nie obrazić czasem czyiś odmiennych uczuć i poglądów moimi własnymi uczuciami i poglądami, powiem krótko: Majówka.
Nie będzie mnie przez jakiś tydzień, za to mam nadzieję naładować umysł i duszę kreatywnością.
Jednocześnie zaś, nie zabić zbyt wielu szarych komórek.

Najpierw Kraków... hmmm... może i odwiedzę Michalikową jamę? Kto wie?

Później zaś, Tatry. W związku z nimi zostawię Was na noc z oklepanym w szkole, a więc często niedocenionym wierszem - Melodia mgieł nocnych.
Kto nie wie czyj ów utwór, ten kiep ;).

Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,
lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie...
Okręcajmy się wstęgą naokoło księżyca,
co nam ciała przeźrocze tęczą blasków nasyca,
i wchłaniajmy potoków szmer, co toną w jeziorze,
i limb szumy powiewne i w smrekowym szept borze,
pijmy kwiatów woń rzeźwą, co na zboczach gór kwitną,
dźwięczne, barwne i wonne, w głąb wzlatujmy błękitną.
Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,
lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie...
Oto gwiazdę, co spada, lećmy chwycić w ramiona,
lećmy, lećmy ją żegnać, zanim spadnie i skona;
puchem mlecza się bawmy i ćmy błoną przezroczą,
i sów pierzem puszystym, co w powietrzu krąg toczą,
nietoperza ścigajmy, co po cichu tak leci,
jak my same, i w nikłe oplątajmy go sieci,
z szczytu na szczyt przerzućmy się jak mosty wiszące,
gwiazd promienie przybiją do skał mostów tych końce,
a wiatr na nich na chwilę uciszony odpocznie.
nim je zerwie i w pląsy znów pogoni nas skocznie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz