środa, 11 maja 2011

Poszukiwania

Nie wiem jak tam u Was, drodzy czytelnicy, lecz u mnie poszukiwanie nigdy się nie kończy. Trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie, zawsze też chcę poznać nowy smak, zapach, dźwięk.
A także odkryć na nowo znane już doznanie.

Nim jednak poruszę ten temat dalej, tak, w końcu wróciłem, syn marnotrawny ;).
Kraków, Biały Dunajec, Tatry, Wrocław... i w końcu u siebie, 'na starych śmieciach'.
I tak jakoś dziwnie jest nie mieć planu na jutro. Wiedzieć, co będzie się działo podczas najbliższych dni. Wrócić do ustalonego planu. Do codzienności.

Nie wiem jak to wygląda u innych, lecz ja się tym odrobinę męczę. Bez zmieniającego się wokół mnie świata czuję się przytłoczony. Nie jestem pewien czy to uczucie często występujące u innych, by nie rzec: 'popularne'.
Wiem, że są tacy, którzy dążą do stabilizacji, do rutyny. Mnie zaś ona zabija.

No i teraz pytanie... czy ta stabilizacja, bądź rutyna, to coś dobrego? Wszak tacy ludzie mają spokojniejsze życie.
Ja tego próbowałem i... nie skończyło się to dla mnie dobrze. Umierała mi po kawałku dusza, traciłem uśmiech, z dnia na dzień zamykając się w jakiś chorobliwych lękach o utracie siebie.

Ilu z Was myślało z lękiem o przyszłości? O tym, co będą robić, co się z nimi stanie. Wiem, że kilka z osób które to najprawdopodobniej przeczytają, ma za sobą różne nieciekawe sytuacje. O niektórych nawet wiem.

Zastanawiam się, ile w tym wszystkim jest tęsknoty za tym co było? U mnie, na pewno, sporo.
Ile jest marzeń o przyszłości? U mnie z dnia na dzień coraz mniej, wszak im mniej oczekiwań, tym mniej rozczarowań.

Głównym zaś pytaniem, które mnie ostatnio dręczy jest bardzo prosta myśl: czy życie z dnia na dzień naprawdę jest pozbawione sensu? Widzę przecież, że planowanie jest skazane na porażkę. Nie przewidzimy niczego. Bojąc się przyszłości, rozmyślając o przeszłości, boimy się tego co nas otacza.
Tyle zahamowań, tyle strachu o to, co ktoś pomyśli. Czy nie nazwą nas niebieskimi ptakami.

Czas zaś płynie nieubłaganie. Spytajcie się sami, czy chcecie go tracić, czy wykorzystywać? Ja próbuję to drugie. Poza nieszczęsną alergią daje mi to dość dobre rezultaty.

Czego i Wam życzę, wszak poszukiwania to wszystko co mamy. Poszukiwania szczęścia, ukojenia, wytchnienia. Nowych środków wyrazu. Siebie. Może duchowości?
Są miliony rzeczy do poznania metodą naukową, ale bez uczuć będziemy jedynie robotami. Być może to wszystko czego ktoś potrzebuje, lecz nie jest to moją drogą.
Jak więc ona dla mnie wygląda? Jest trudna, kręta i wyboista.
Niemniej, podoba mi się. Bardzo.

Miłego dnia,

M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz