sobota, 14 maja 2011

R.I.P. Stopa...

Stało się. Piotr Żyżelewicz, w środowisku muzycznym znany jako "Stopa" nie żyje.
"Przychodzą i odchodzą..."
A on odszedł tak prozaicznie, tak przedwcześnie.
46-latek dostał wylewu jadąc na rowerze.
Kapitalny bębniarz, znany CHOCIAŻBY z Izraela, Armii i Voo Voo nie żyje.
No, cóż, zapewne jest teraz szczęśliwy i jamuje sobie w najlepsze z innymi muzykami hen w niebiosach, ale smutek pozostaje.
Ktoś inny będzie teraz musiał tworzyć takie perełki jak...



Ten kto kiedykolwiek próbował robić coś na bębnach, bądź ogółem zajmował się sekcją rytmiczną wie, jak trudno jest stworzyć coś ambitnego. Świeżego. Dobrego.
To dlatego część dzisiejszych 'muzyków' korzysta z gotowych sampli, podkładów i wstawia proste, toporne bity.

Odszedł kapitalny muzyk i musimy poradzić sobie bez niego. Dramatuzyję?
Odrobinkę. Po prostu wychowałem się na muzyce zespołów, w któych grał.
Dlatego czuję smutek.

Stopa, gdziekolwiek jesteś, piję Twoje zdrowie.

M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz