czwartek, 20 października 2011

Jesienne rozmyślania

Myślę o jesieni, liściach złotych i krwawych
o siąpiącym deszczu, o zapachu kawy.
Ciepłych bromieniach słońca rozjaśniających liście
przykre wspomnienia pogrążając mgliście.
Lecz nade mną niebo przykryte całunem
wypraną z barw szarością, więdnącym rozumem.
Gdzieś w powietrzu woń dymu, gdzieś tam szczeka pies
tutaj kwiaty zwiędłe, tam tupie cicho jeż.
Zieleń odchodzi już do barw lamusa,
witam się zaś powoli z tęczą rozlaną
wyciekającą do kałuży z garbusa.
Jesień, przesławszy uśmiech, ciepły pocałunek,
teraz żegna się nieśpiesznie
witając z szarym tłumem.
Stuleni w wiatach, stłoczeni w autobusie,
zwracają uwagę na to co sztuczne, głośne
ale kolorowe.
I tak właśnie wstaję i sam z siebie szydzę,
zamiast czerpać z października radość,
już swe jesienne demony widzę.


M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz