czwartek, 20 października 2011

Umarł gnój, niech żyje... ?

No i mamy klops. To znaczy, nie my, ale Libijczycy.
Ich niegdysiejszy bohater, reformator i prawdziwy, czego by tu nie mówić, charakter wodzowski został w końcu zabity za to, że nadużył władzy.
Nie dziwię się, to do czego doprowadził w Wielkiej Arabskiej Libijskiej Dżamahirijji Ludowo-Socjalistycznej wołało o pomstę do nieba.
Owej pomsty zaś doczekało się właśnie dzisiaj.

Cóż, historia zatoczyła koło. Pułkownik Gaddafi obalił króla Irdisa I, by następnie samemu stać się znienawidzonym przez rodaków.
Czy wybielą go kiedyś tak, jak np. u nas marszałka Piłsudskiego?
Cóż, mam nadzieję, że nie. Piłsudski chociaż oddał po swoich przewrotach władzę. Fakt, miał ogromne wpływy na ówczesne rządy, lecz była to diametralnie inna sytuacja.

Czego więc możemy spodziewać się po Libii, która to będzie wyłaniała się teraz na naszych oczach, odrodzona, jak Feniks z popiołów?

Niestety, absolutnie wszystkiego. Osobiście obawiam się powrotu rządów opartych na prawie religijnym, na Koranie. Dlaczego? Wszak to piękna księga.
Niestety ludzie, którzy opierają na niej prawo, są zbyt słabi i wybiórczy.
Ślepi i ograniczeni.

Mogę się założyć o butelkę dobrego trunku, że tak czy inaczej, ucierpią kobiety. Wątpię, aby miały tyle wolności osobistej, co za 'złotego wieku Gaddafiego'. Oczywiście, mówię o tych oficjalnych prawach. Nieoficjalnie wiadomo, że były nawet i wtedy traktowane jako rzeczy.

Jak to wszystko będzie? Czas na powie.
Póki co zaś, zobaczmy jaka też koalicja powstanie u nas. Im stabilniejsza i mniej inwazyjna, tym lepiej. Im mniej debili z sejmu w naszym życiu codziennym, tym prościej i przyjemniej będzie nam się żyło.

M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz